Obudziłam się spośród czterech białych ścian ,spróbowałam wstać ale bez szans. Spojrzałam na moją "przeszkodę " Był nią Harry ,który spał .Jego grzywka spadała na jego czoło i wznosiła się ku górze kiedy oddychał, dodatkowo jego ramię trzymało ściśle mój pas, całkiem stanowczo w gruncie rzeczy. Pewnie bał się ze ucieknę. To wszystko sprawiało ,że chciałabym zacząć się śmiać. Z trudem wytrzymywałam ,aż w końcu wybuchłam śmiechem .Niestety budząc przy tym Stylesa.
Spojrzał leniwie przecierając oczy,wyglądał całkiem słodko.Nie wiedział o co mi zupełnie chodzi.
- Dzień Dobry skarbie -powiedział swoją zwyczajną chrypką.
- Hej. Jak się spało? - zapytałam wciąż chichocząc.
- Dobrze, choć wole swoje łóżko.
Cieszyłam się, że jest tutaj ze mną. Myśl, że chciałam od niego odejść jest jak zły sen. Tak bardzo kocham tego chłopaka...
- Puścisz mnie? - zapytałam z jeszcze większym śmiechem.
- Nie - odparł mocniej mnie przytulając
- Nigdy.Nagle drzwi do sali otworzyły się z takim hukiem, że wystraszony loczek spadł z łóżka. Jeszcze bardziej się śmiejąc spojrzałam na pielęgniarkę. Starsza, o niezbyt miłym wyrazie twarzy kobieta.Zignorowałam więc jej wejście smoka i spojrzałam na bruneta, który leżał na podłodze śmiejąc się niewiadomo z czego.
- Jednak puściłeś - powiedziałam, pokazując mu język. Harry podniósł się i usiadł obok mnie.
- Policzymy się - wyszeptał - Coś się stało? - zwrócił się do pielęgniarki.
-Nic poważnego ,przyszłam pacjentce podać leki -odpowiedziała.
Po czym podała mi jakieś lekarstwa i wyszła z sali .
- Idę się przebrać - oznajmiłam Hazzie.
Po godzinie przyszedł mój lekarz prowadzący przeprowadzić jakąś konsultacje.A Hazza zdecydował się ,że pójdzie po coś do picia by nie przeszkadzać.Pytał mnie jak się czuje itp. Po wnioskach doszedł ze chyba nie ma sensu mnie tu trzymać .
-To zrobimy tak ja pani wypisze receptę na leki i wypis ale jak pani się pogorszy to niech pani wróci wtedy. Dobrze? -powiedział
-Dobrze, mam tylko jedno pytanie..
-Tak..
- Za ile będzie wypis.
-Za jakieś pół godziny pani przyniosę wraz z kartką zaleceń.
Wtedy wpadł Harry.
- Coś się stało ? - zapytał Hazz. .
-Nie skąd .
- To do zobaczenia za pół godziny-powiedział lekarz.
- Do zobaczenia.
I wyszedł.Ten lekarz wydawał się całkiem miły. Do sali wpadło "stado " znajomych czyli chłopaki wraz z Perrie ,Leigh,Jesy ,Jade,Mary i Caroline. Tej ostatniej byłam wciąż wdzięczna za uratowanie życia no i również oczywiście Niallowi. Nie wiem skąd dowiedziały się o tym dziewczyny z Little Mix ale podejrzewam ze pewnie powiedzieli im o tym chłopaki. Tak jak lekarz obiecał po pół godzinie przyniósł wypis oraz kartkę z zaleceniami . Po spakowaniu i sprawdzeniu wszystkiego opuściliśmy salę szpitalną i udaliśmy do wyjścia .
* Z perspektywy Caroline *
Przed szpitalem było pełno tłumów fanek ,paparazzich i reporterów. Ciekawiło mnie jedynie skąd oni wiedzieli ze własnie o tej godzinie i w tym dniu wychodzi Juls?.Niall złapał mnie delikatnie za ręke uśmiechnęłam się a on to po prostu odwzajemnił. I zaczęliśmy przechodzić przez te wielkie tłumy. Piski wrzaski eh.. taka rola sławy.Po chwili każdy z chłopaków i dziewczyn rozszedł się do samochodów. Auto Stylesa stało koło Niallera. Jedynie uchylając trochę okna ponieważ było gorąco. usłyszałam słowa Juliet : kochanie zabierz mnie do mojego domu muszę zrobić parę rzeczy. Spojrzałam ostatni raz na nią i delikatnie się uśmiechnęłam. Niall odpalił silnik i odjechaliśmy.Byłam bardzo zdziwiona pogodą ponieważ Anglia leży w takim klimacie ze są bardzo częste opady wraz z bezchmurnym niebem a teraz jest po prostu piękne słońce . Myśląc o różnych sprawach, przerwał mi dźwięk smsa .Wyjęłam go z torby i odblokowałam.
Na ekranie widniała informacja " 1 nieodebrana wiadomość od :Mary"
Kliknęłam na sms i zaczęłam czytać .
"
Po czym odpisałam jej.
- Jedziemy do mnie czy do ciebie? -zapytał czekając aż zmieni się na zielone światło.
-Jedzmy do mnie -odparłam łapiąc go za rękę która wciąż mnie dotykała.
***
- Napijesz się czegoś ? -zapytałam .
- Może kakao jak masz.
- Okey na ciepło może być?
- Tak.
Przygotowałam kakao dla nas i usiadłam obok chłopaka. Podałam mu kubek z gorącą cieczą.
- Wszystko okey? - zapytałam, patrząc zamyślonego Niall'a.
-Tak ,tak wszystko jest okey.
Porozmawiałam z nim o różnych tematach.Śmiałam się. Całkiem miły jest. Czas płynął zdecydowanie szybko . Az do tego ,jak Niall dostał wiadomość .
*Z perspektywy Nialla *
Rozmawiając z Caroline dostałem wiadomość ,spojrzałem na wyświetlacz. Była to od Liama ,wziąłem się za odczytanie. Sms był krótki i zwięzły.
"Przyjeżdżaj szybko z Caroline. Pilna narada z dziewczynami .Bez wymówek .Liam x."
- No Caroline, czeka cię jeszcze jedna wycieczka.
-Coś się stało?
- Chłopaki ogranizują jakąś naradę z dziewczynami , mamy pilnie przyjechać -odparłem.
-No to jedzmy - powiedziała zakładając bejsbolówkę.
-Bez wymówek -prychnąłem - też mi coś.
Wstałem z kanapy a potem wyszliśmy z mieszkania.
***
Byliśmy już na miejscu ,Niall jak dżentelmen otworzył przed mną drzwi od samochodu i weszliśmy do wili.
-Cześć! - krzyknął Niall.
- Cześć ! Chodźcie do salonu - odkrzyknął Liam. Zdjąłem kurtkę i poszedłem za śladem Caroline zasiadając koło niej na kanapie.
-Oby ta narada była na jakiś ważny temat-powiedziałem.
- Będzie na pewno będzie Horan - odparł Zayn.
Po czym na środek wyszedł on i Styles. Spojrzeli na siebie,mulat kiwnął głową.
- No więc...- Zaczął
-chcielibyśmy powiedzieć że... - dodał Harry.
- zabieramy was..- dopowiedział Zayn
- Na tydzień na wycieczkę jest to niespodzianka, nie chcemy słyszeć sprzeciwu - dokończył Harry .
Spojrzałam na wszystkich po kolei. Co oni sobie myślą ? Dopiero co dostałam niedawno pracę i od razu urlop? No proszę was. Chyba powariowali.
- Przecież ja dopiero zaczęłam pracę i już mam brać wolne? Nie uważam, żeby to był dobry pomysł - zaprotestowałam.
- Nie chcesz z nami jechać? - zapytał Harry.
- Nie o to chodzi, ale jak to będzie wyglądało?
- Mary, a ty co sądzisz? - zapytał Li.
- Nie wiem. Chciałabym pojechać, ale Caroline ma trochę racji.
- My wszystko załatwimy - odparł z uśmiechem Zayn
- Chcesz wszystkim połamać nogi by tańczyć nie mogli? - zapytał ze śmiechem Lou.
- Nie. Mamy swoje dojścia. Załatwimy wszystkim wolne, żeby dziewczyny się nie musiały zwalniać i spokojnie mogły jechać - powiedział Nialler.
- Okey skoro tak uważacie to kiedy mamy jechać ?
-Jutro będziemy wolni wiec jutro wieczorem każdy z nas przyjedzie po was . Bez obaw.Naprawdę będzie fajnie.
- Okey w takim razie jadę do domu .
-Poczekaj odwiozę cie .
Będąc w domu wyjęłam walizkę rozglądałam się za rzeczami które przydadzą mi się. Po półtorej godzinie pakowania gdy miałam już wszystko .Zmęczona położyłam się i myśląc o wyjeździe grupowym usnęłam.
No to najbardziej wyczekiwany rozdział siódmy przez was. Przepraszam ze tak długo i wgl..Liczę kochani na komentarze , ktore mnie motywują . Jest mi na prawdę przyjemnie czytać takie rzeczy.Byłabym wdzięczna :) . Wszystkim czytelnikom życzę miłej ,przyjemnej nocy :)